Wehikuł Czasu. #5
- Alan Moonstone
- 3 paź 2015
- 4 minut(y) czytania

- A gdzie jest Beauty? - zapytała ponownie Sophie.
Nikt nie mógł odpowiedzieć. Nikt nic nie wiedział. Nikt nie wiedział, co dzieje się z ich koleżanką.
- Mam jakieś podejrzenia... - szepnęła Stacy - ale na pewno nie będą dla Was dobre.
Wszyscy znieruchomieli na moment. Obawa o życie Beauty rosła z każdą sekundą.
- Mów, Staś – powiedziała zmartwionym głosem Sophie – każda informacja się przyda.
Stacy zamilkła. Widać po niej było, że z niesamowitym trudem mogła cokolwiek wymówić.
- Pewnie Reny trzyma ją w gabinecie – powiedziała panna Lovegood.
Moonstone wytrzeszczył oczy, natomiast Szop otworzył usta.
- Nie wierzę – powiedziała z boku Laitaine – to nie mógł być on.
- Tak, Lai. Problem tkwi jednak w tym, że to na pewno nie był on. – rzekła Stacy.
Nauczycielka Antycznych Run zaczęła sączyć herbatę z szokiem w oczach. Alan delikatnie zmarszczył brwi, a jego policzki poczerwieniały.
- Sugerujesz, że Reny był pod wpływem działania Imperiusa? – powiedział.
- Nie można tego wykluczyć – powiedziała narzeczona Sophie.
Wszyscy obecni natychmiast zaczęli rozmyślać.
- Hm… To by się układało w logiczną całość – wydedukował Tyler – Nagłe odejście Reny’ego ze szkoły, wyczyszczenie pamięci Stacy, zniknięcie Madi, ostrzeżenie od Beauty…
W tym momencie do gabinetu Tylera przybiegła zdyszana Beauty.
- Beauty! – wykrzyknęli wszyscy.
- Martwiliśmy się o Ciebie – powiedział Alan – Gdzie się podziewałaś?
- Byłam w gabinecie Boursiera – ledwo wymówiła Gryfonka – Słuchajcie. To Alther. On przetrzymuje w gabinecie Reny’ego Madi.
- Musimy się pospieszyć! – krzyknęła Reila – Moja Madisia…
- Poczekajcie sekundę – zarządziła Sophie – Beauty, jesteś pewna?
Dziewczyna kiwnęła głową.
- Widziałam Madi przez szparę w drzwiach – powiedziała Beauty przez łzy – Słyszałam, jak Reny i Alther się kłócili.
Wszyscy w tym momencie wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Beauty mówiła o kłótni Boursiera z Amandilem ze szczegółami.
- A więc to Alther… - powiedział Alan i natychmiast przerwał, po czym spojrzał w okno – rzucił na Reny’ego Imperiusa?
Beauty ponownie przytaknęła
- No, to już wszystko wiemy. Zbierajmy się, musimy ratować Madi. – powiedział Tyler.
Sophie, Alan, Tyler i Stacy założyli plecaki.
- A ja? – zapytała Reila.
- Ty zostań z Lai, Kan – powiedziała Stacy – Lepiej, żebyś była bezpieczna.
Wyszli i trzasnęli drzwiami, a Reila i Beauty zostały w gabinecie i zatapiały swoje smutki w herbacie przy ciepłej i przyjaznej rozmowie z Laitaine.
***
Czworo młodzieńców przybyło do gabinetu Reny’ego Boursiera, gdzie zastali go z profesorem Amandilem, nauczycielem Obrony przed Czarną Magią. Alther już wyciągał różdżkę, ale Alan był szybszy. Podsunął różdżkę pod brodę nauczyciela.
- Ani kroku, Amandil – powiedział Moonstone niskim głosem.
- Śmieszni jesteście, naprawdę – powiedział wykładowca – Myślicie, że uda Wam się mnie pokonać?
W tym momencie Alther zaczął się śmiać.
- Muszę Was rozczarować – dalej ciągnął monolog – Nie zamierzam dać się tak łatwo. STAWAJCIE I WALCZCIE.
W tym momencie cała reszta wyciągnęła różdżki, a Reny stanął po stronie młodych uczniów.
- Reniaczku… - powiedział zasmucony Alther – Dlaczego?
- Mam już dosyć Twojego pomiatania mną – powiedział Boursier i wyjął różdżkę.
Przez chwilę gabinetem Dyrektora zawładnęła cisza.
- DRĘTWOTA. – zaczęła walkę Stacy.
Zaczęła się toczyć zacięta walka. Raz po raz można było zobaczyć czerwone, niebieskie światła buchające z różdżek osób pojedynkujących się zaciekle.
- AVADA KEDAVRA! – w powietrzu zabrzmiał ryk profesora Amandila. Pech niestety chciał, że Alan znalazł się na celu różdżki Althera. Natychmiast zobaczyła to Sophie.
- NIEEEEEEEE, BRACISZKUUUUU – zaczęła krzyczeć i rzuciła się na brata – NIE POZWOLĘ CI ZGINĄĆ. CONFUNDO!
Zaklęcie to spowodowało, że zaklęcie rzucone przez Althera zmieniło cel.
- Braciszku, Ty uwolnij Madi – szepnęła do brata panna Miller – i pobiegnij z nią do gabinetu Tylera, damy sobie radę.
- NIE POZWOLĘ CI WALCZYĆ! – krzyknął Alan, odwiązując profesor Verian-Riddle.
- ALAN, RÓB, CO MÓWIĘ. – powiedziała równie głośno Sophie – DAMY SOBIE RADĘ, BIEGNIJ.
Moonstone wybiegł z gabinetu razem z Madi.
EPILOG
Madi obudziła się po opuszczeniu gabinetu Dyrektora.
- Alan? – powiedziała prof. Verian-Riddle - Co się stało?
- Madi – wyłkał Moonstone – Alther Cię uprowadził. Teraz oni walczą w Gabinecie.
W tym momencie młodzieniec się rozkleił.
- Zostawiłem moją siostrę tam – mówił przez łzy – Co ze mnie za brat?
Madi przytuliła zrozpaczonego Alana.
- Nie martw się, na pewno się im uda. – powiedziała nauczycielka Zielarstwa.
Alan i wykładowczyni właśnie przestąpili próg gabinetu profesora Santie.
- Madisia! – powiedziała Reila z radością w głosie – Martwiłam się o Ciebie.
Młoda panna Riddle zapłakała. Madi przytuliła rozpłakaną Reilę do piersi.
- Reilaś, jak widzisz, nic mi nie jest – powiedziała spokojnym głosem – Nie płacz.
- Oni dalej walczą, prawda? – zapytał zrozpaczony Alan.
- Są na tyle mądrzy, że wyjdą bez szwanku – uspokoiła młodzieńca Madi – Nie przejmuj się.
Kiedy Madi mówiła te słowa, do gabinetu weszli wszyscy walczący w Gabinecie z ciałem Sophie na rękach.
- Szopuś… – powiedział Alan.
Od razu do oczu napłynęły mu łzy. Przybiegł do ciała siostry i objął je rękami.
- SIOSTRZYCZKO, CO JA CI ZROBIŁEM – wyłkał Moonstone – ZOSTAWIŁEM CIĘ NA PASTWĘ LOSU.
Wszyscy obecni w gabinecie zaczęli płakać, a Alan nadal obejmował rękami ciało siostry.
Comentários