top of page

Kartka z Pamiętnika: 04 października

  • Dzasmine Mahidevran
  • 8 paź 2015
  • 2 minut(y) czytania


Drogi Pamiętniku!

Nastał kolejny dzień. Na kalendarzu widniała data 4.10.2015 roku. Lekko zaspana ubrana w piżamę zeszłam na dół sprawdzić, czy w pokoju wspólnym są już Krukonki. Ledwo weszłam do pokoju, a na moje ramiona spadła osłabiona Diana. Przestraszyłam się. Sheila również była przerażona. Przytrzymałam ją, a Sheila polała ją wodą. Jednak to nie pomogło. Wszedł opiekun i zobaczywszy nas, stwierdził słuszny fakt:


[16:54:59] LyandGalton: Widocznie oszałamiające wrażenie na Dianie zrobiłaś!


Razem z Sheilą i Lyandem położyłam ją na łóżku. Nie wiedziałyśmy za bardzo co zrobić. Sheila proponowała reanimację, jednak ten pomysł nie podobał się opiekunowi:


[16:55:37] LyandGalton: Skrzydło szpitalne, no co Wy!


Jednak Diana powoli otwierała oczy. Była wystraszona:


[16:56:55] Diana_Gomez: Co się ze mną gdzie? *zaczęła rozglądać się po pokoju. Jak zobaczyła obok nas Lyanda, jeszcze bardziej się przestraszyła* o kuzwa opiekun


Lyand posmutniał, bowiem nie chciał przestraszyć uczennicy. Przytuliłam go i powiedziała, że się tylko przestraszyła. Dla rozluźnienia atmosfery przyniosłam kubki z gorącą czekoladą. Dla opiekuna wlałam czekoladę do kubka z gołębiem. Usiedliśmy przy wspólnym stole i piliśmy czekoladę przy towarzyskich rozmowach. Wzrok Diany przeraził Sheilę, gdy tak na mnie patrzyła zachłapczywie, a Lyand zapominając, że pije gorącą czekoladę lekko się zakrztusił. Jak wypiłam swoją czekoladę, Sheila zaczęła zerkać panicznie w pusty kubek. Poprosiła o dokładkę gorącej czekolady, więc dolałam czekoladę do naszych kubków. Lyand wyciągnął nasze prace domowe i zaczął pracować. Sheila wyszła z dormitorium, a Diana poszła usiąść w kącie pokoju nie wiadomo czemu. Nie wróżyło to jednak nic dobrego ponieważ wyciągnęła po kryjomu żyletkę , tak żeby nikt nie widział i zaczęła się ciąć w rękę. Gdy ją zobaczyłam, Diana schowała zakrwawioną rękę, ale przede mną tego nie ukryła. Sheila wróciła z paczkami, które były zapełnione piankami. Lyand widząc moje przerażenie, doradził mi, bym uleczyła Dianę zaklęciami uzdrawiającymi, a on ze Sheilą rozpalili ognisko. Dostosowałam się do zaleceń i uleczyłam ją, ale widząc po tym, co zrobiła, powinni ją odesłać do Munga. Dołączyłam do Sheili i Lyanda, którzy piekli przy ognisku pianki na patyku. Po tych smakołykach miałam ochotę udać się na ulicę pokątną na zakupy. Gdy tak chodziłam po sklepach, przypomniała mi się lekcja OpCM, na której Callie była smutna z powodu zniszczonej szaty. Znając rozmiary tej szaty udałam się do sklepu Madame Malkin i kupiłam jej szatę. Gdy wróciłam do dormitorium, Callie jeszcze nie było w sypialni. Położyłam ją obok jej różdżki, którą wczoraj zgubiła. Gdy wróciła do swojej sypialni, była bardzo uszczęśliwiona. Przez jakiś czas rozmawiałyśmy w pokoju wspólnym a potem poszłyśmy spać bo było już późno. O pierwszej w nocy obudziłam się, ponieważ atakowała mnie armia much. Gdy się ich pozbyłam, otworzyłam swój pamiętnik i poprzeglądałam w nim kolorowe kartki. Od razu poprawił mi się humor. Gdy nadeszła godzina 1:30 zgasiłam świecę i poszłam spać, żeby Lyand mnie nie nakrył, że siedzę do późna w sypialni. Takich ciekawych dni tylko więcej! Ta moc wspomnień jest naprawdę dobra.


 
 
 

Komentarze


bottom of page