Systemy kształcenia uczniów w Świecie Magii… czyli o tym jak Wirtualne Szkoły Magii wymagają więcej
- Lord Zedd
- 16 gru 2015
- 5 minut(y) czytania

W ŚM każda szkoła posiada swoją ofertę edukacyjną, ofertę która ma zainteresować ucznia i zachęcić go do zapisania się do tej, a nie innej placówki. Oprócz samej zachęty, jest to podstawowa informacja o systemie w jakim kształceni będą przyszli uczniowie, o wymaganiach ale również i atrakcjach, jakie czekają na adeptów magii. Sama informacja może stanowić również ostrzeżenie – nie masz czasu? Lepiej się nie zapisuj. Bardzo często bowiem jest tak, że wiele szkół magii kładzie nacisk na ‘szkołę’, a ‘magie’ traktuje jako swoisty dodatek, o którym często zapominają. Tym sposobem nasza szkoła magii zaczyna konkurować z realną placówką o to, która pochłonie więcej naszego wolnego czasu, którego z roku na rok każdy ma coraz mniej. Macie odrobić pracę domową z Biologii? To może poczekać, lepiej zrobić z OPCM bo czas was goni! Trudny sprawdzian przed wami z matematyki? Co z tego, dacie radę, jakoś ściągniecie, lepiej nauczyć się Numerologii!
Uważacie że przesadzam? Zastanówcie się ile poświęcacie czasu na prace domowe, sprawdziany, zaliczenia z ŚM - oczywiście kiedy staracie się o oceny, a ile czasu poświęcacie w realu na te same czynności. To co zostanie, to wasz czas wolny.
Kwestia prac domowych i sprawdzianów to jednak nic, w porównaniu do obecności. Często aby zdać, a nawet uzyskać bardzo dobre oceny musimy kilkanaście wolnych wieczorów poświęcić na ŚM. Na zajęcia. Bo brakuje obecności. No nic nie zrobisz, chcesz zdać to pożegnaj się z przyjaciółmi z reala. Wypad do kina? Zapomnij. Jest przecież sprawdzian do zaliczenia, a inny termin odpada. W tym wszystkim najbardziej tracą Ci, którzy są naprawdę zdolni, wiedzą o świecie Pottera naprawdę sporo, udzielają się aktywnie w szkole, ale popołudnia mają zajęte, bo praca, bo ich brat im zabiera komputer do grania, bo mają korepetycje lub jakieś inne, dodatkowe spotkania. Ale obecności same się nie zrobią. Nie ma cie? Nie zdajesz.
O obowiązkach i warunkach zaliczenia, które nieraz są gorsze niż na niejednych studiach mógłbym mówić naprawdę wiele. Na studiach czasem nie ma Cie na wykładzie, a dostajesz zaliczenie za listę, na którą wpisał Cie znajomy. Mało tego! Niektórzy nauczyciele w Świecie Magii tak bardzo wczuli się w swoją rolę, że bywają gorsi od zwykłych nauczycieli czy wykładowców. Magia uderzyła im do głowy… Chociaż nie, to nie może być to, można być naprawdę dobrym nauczycielem, czasem strasznym, a czasem śmiesznym, można mieć szacunek, a przy tym zachować realia jak z Hogwartu, a nie zachowywać się gorzej niż nasza polonistka. Niektórzy w ŚM tacy są, wydaje im się że wszystkie rozumy pozjadali, uczniów traktują jak przedmioty, które są, a za chwile i tak znikną. Ta ich niby magia, to tak naprawdę pewien kompleks, nie wnikam jaki, ale traktowanie siebie jak nauczyciela/profesora wyjętego żywcem z mugolskiego świata to już lekka przesada. Już Hagrid im mniej zadawał, prace u McGonagall to była przyjemność w porównaniu z dzisiejszą Transmutacją w ŚM. Lepiej jednak postawić na mugolski profesjonalizm niż magie Hogwartu, w końcu to słowo ‘szkoła’ jest wcześniej niż ‘magia’.
Oczywiście, można się bronić. Jak zawsze. Wymagamy tyle aby nasi absolwenci, którzy w przyszłości zostaną nauczycielami, byli specjalistami ze swojej dziedziny. A jakże! W końcu, w Świecie Magii mamy tyle szkół, że ofert pracy jest aż nadto i każdy absolwent zostaje nauczycielem. No cóż, nie zawsze bycie uczniem kończy się na pracy nauczyciela, niektórzy wolą być uczniami przez cały czas bo to sprawia im większą przyjemność i satysfakcje. Można też zostać nauczycielem, nie będąc wcześniej uczniem, przecież jeśli jest ktoś na tyle inteligentny, rozgarnięty i zachowuje się odpowiednio, to bywa czasem lepszym kandydatem niż absolwenci. Nie zapominajmy, że opieramy swoją wiedzę o kanon, o coś co zostało już spisane i jest do naszego wykorzystania. Potrzebna wiedza? Nie oszukujmy się, niektórzy uczniowie mają większą wiedzę niż nauczyciele.
Najgorsze w tym wszystkim jest przeświadczenie o doskonałości, o systemie który jest tak idealny bo tak bardzo przypomina ten w naszej szkole, o niesamowicie dopracowanej klasyfikacji, która zachwyca wszystkich, poza uczniami. A przecież nie o to tu chodzi. Szkoła Magii w gruncie rzeczy nie ma być szkołą. To nie jest tak, że jak ktoś zapisze się do jednego z Hogwartów, może zrezygnować z mugolskiej placówki. Byłoby fajnie! Ale nie. Trzeba pamiętać o rzeczywistości i poluzować nieco spodenki. Szkoła Magii w internecie? Fajna sprawa. Ale czy musimy z tego robić kolejną męczarnie? Chodzimy na zajęcia, zdobywamy punkty, dowiadujemy się nowych rzeczy, nasza wiedza na temat Pottera, z którym większość jest jakoś związana, pogłębia się. Możemy rozwijać nasze zainteresowanie, nasze hobby, ale czy chodzenie na lekcje, na których nieraz dowiadujemy się tego samego co w rl, jest opłacalne? Słyszałem od kogoś, że lekcje z Historii Magii były dla niego bardzo łatwe bo to samo przerabiał na historii. Czy to już nie jest absurdalne? Tracimy czas na coś, na co i tak musimy stracić czas w normalnym życiu, no wiecie, tym poza Internetem. To powinna być przede wszystkim przyjemność, miło spędzony czas, możliwość na ciekawie urozmaicony wieczór, to przecież w gruncie rzeczy pewna forma rozrywki, w końcu spędzamy czas w śm, w naszym czasie wolnym.
Świat Magii jest bardzo specyficznym miejscem, wiele rzeczy które wejdą tu w nawyk, które pozostają niezmienne od kilku lat, nie potrafią być zastąpione. Uważamy je za dobre, a nieraz doskonałe bo takie coś znamy, bo takie jest nam bliższe i z tym jesteśmy związani. Po co zmieniać coś, co funkcjonuje od kilku lat? Dokładnie, po co się rozwijać, udoskonalać i być ciekawszym, bardziej nowoczesnym.
Poruszany przeze mnie temat jest bardzo trudny. Z jednej strony chcemy zachować profesjonalizm, dążyć do doskonałości i ciągłych ulepszeń. Warto jednak zatrzymać się na moment i zastanowić, czy droga którą opieramy jest właściwa, czy to co robimy naprawdę jest doskonałe, a tym samym profesjonalne. Nie zapominajmy o podstawach, o tym co tak naprawdę łączy te szkoły magii, o tym czym ta magia w tej szkole jest. W tym świecie, który kreujemy mamy możliwość na oderwanie się od rzeczywistości, zapomnienie o naszych problemach, stworzenie swojego alter ego, które znane będzie tylko w ŚM. Nie zawsze jest to jednak możliwe, coraz więcej tego ‘mugolskiego’ systemu wchodzi buciorami w Świat Magii, w Hogwart. A przecież to właśnie Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie jest taką placówką, w której nawet robienie zadań domowych, zdawanie egzaminów czy swoisty ‘wuef’ jest przyjemnością samą w sobie! Bardzo przykre jest to, że wiele szkół magii oddala się od Hogwartu, a bardziej zaczyna przypominać naszą zwykłą szkołę. Pewnie wielu z was jest oburzonych tym artykułem, nie zgadza się ze mną, do czego oczywiście macie prawo, ja mogę jedynie liczyć, że zastanowicie się przez chwilę nad tym co tu napisałem. Pomyślicie, a może faktycznie mam racje. A jeśli mimo wszystko uważacie że się mylę, zachęcam do przeczytania książki 'Harry Potter i filozofia - Przewodnik po Hogwarcie dla mugoli', może po jej przeczytaniu zmienicie trochę pogląd na niektóre sprawy, i skupicie się na tym co najważniejsze, czyli tworzeniu pozytywnych wspomnień z czasu, kiedy jesteśmy w ŚM.
Comments