top of page
Szukaj

Z pamiętnika Młodej Zielarki #1

  • Adriana Loera
  • 20 gru 2015
  • 3 minut(y) czytania

Łakomstwo Taja...


Pazerność Jenny...

I inne...


Początek roku jak każdy - pełno nowych uczniów, przysparzających problemów nawet najstarszym profesorom.

Po zakończonej wtorkowej lekcji siedziałam w cieplarni i powiedzmy - sprzątałam ją. Masa uczniów, która musiała walczyć w wnykopieńkami, zrobiła swoje. Wszystkie strączki były już razem schowane. Kiedy się z tym uporałam, ruszyłam do Wielkiej Sali, aby porozkoszować się przyjemną atmosferą, która tam panowała. Wpierw jednak postanowiłam wstąpić do Pokoju Wspólnego Puchonów. Tuż przy wejściu zaatakował mnie znienacka Trask.

- Adi! Adriana! Profesor Loera! - krzyczał tak głośno, że się lekko wystraszyłam.

- Hej, hej, spokojnie… - Spojrzałam na niego. - Co się dzieje?

- Taj! Taj! Coś jest z nim nie tak! A chciał tylko Michałka od Marcela zjeść! - mówił dosyć nieskładnie. - Chodź do Wielkiej Sali! - Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.


Faktycznie panował tam niezły chaos. Profesor Santie leżał cały szary? na podłodze. Reny, gdy tylko mnie zobaczył, krzyknął abym podeszła.

- Ojojoj - lamentował - ojojoj. Ojojoj, co się dzieje? - powiedział smutnym, wystraszonym głosem. - Mój ulubiony profesor, mój ulubiony profesor został zaatakowany! - Zaczął biegać w kółko, aż w końcu wpadł na Althera i wtulił się w niego, żeby się uspokoić.

- Co się stało? - Spojrzałam na uczniów. Jak podejrzewałam - wszyscy zaczęli się przekrzykiwać.

- STOP! - krzyknęła Szynka. - Ja tu rządzę, więc ja powiem!


Sala po paru chwilach śmiechu powiedzmy ucichła. No ostatnia przestała się śmiać Katie Nott, z której twarzy nie znikał uśmiech “XD”.

- Marcel, ten stary zgred, rzucił Michałka... - zrobiła z niewiadomych przyczyn dramatyczną pauzę - Graves i Santie szybko do niego dopadli. Nie powiem, było to dosyć brutalne. Ona rzuciła w niego czymś w rodzaju minipustaka, a on w nią gumochłonem, byleby tylko pierwszym złapać cukierka. Szybszy okazał się Taj, bo śluz jego stworzonka przysłonił widok dziewczynie. W geście zwycięstwa odłożył zdobycz na swój stół… Potem była chwila spokoju do czasu, gdy ten nie otworzył i nie zaczął jeść owej zdobyczy. - Wskazała na nadgryzionego cukierka. - Padł na ziemię i zrobił się… O! Teraz ma kolor betonu!


Szybko przyswoiłam to, co powiedziała Szynka. Spojrzałam na nią i widać było, że jest z siebie dumna, że ona mogła zrelacjonować całe wydarzenie - w końcu tak pomogła! Podeszłam do miejsca, gdzie leżał cukierek. Założyłam specjalne rękawice, aby nie zrobić sobie niczego jadem Taja i podniosłam go. Obejrzałam dokładnie, a to co zobaczyłam wywołało u mnie szok. Cukierek był cały w betonie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to - jak on to przegryzł?! - a drugie to gdzie jest Jenny.

- Znajdźcie szybko profesor Pustak… Znaczy profesor Jenny Graves! - krzyknęłam, po czym sama wybiegłam do cieplarni.


Reny, dalej cały roztrzęsiony, tulił się do Althera. Luizjana podeszła do niego i mocno klepnęła w plecy.

- O tato, przestań się mazgaić, bo Stacy całkiem wychytrzy cię z dyrekcji! - powiedziała półszeptem.

- Ja wszystko słyszałam! - krzyknęła z drugiego końca sali dyrektor Lovegood.

- Ślicznie wyglądasz! Nowa szata?! - przekrzyczała wszystkich Luizjana.


Usiadłam przy biurku i zaczęłam szukać odtrutki na beton. Niestety, takich ekstremalnych przypadków raczej bym nie znalazła, więc jedyne co mi pozostało to improwizować. Tyler przecież mógł umrzeć! Wzięłam pierwszy lepszy czysty zbiornik na wodę, po czym napełniłam wodą. Wzięłam dwa strąki, które uczniowie wcześniej wyciągnęli z Wnykopieniek oraz kilka losowych roślin i dodałam do pojemnika. Wymieszałam dokładnie, a następnie ruszyłam z powrotem do Wielkiej Sali. Panowała coraz większa panika. Jedna z uczennic Slytherinu prawie mnie potrąciła, przez co niemalże wylałabym cudowny napój na Julkę… Strach pomyśleć, jaka byłaby z tego tragedia!


Poprosiłam dwóch najsilniejszych - powiedzmy - profesorów, a dokładniej takiego Althera i Reny’ego, aby mi pomogli. Dyrektor wziął ode mnie miksturę i wlał w usta Taja. Po paru sekundach stał się cud. Nagle bladoszary profesor zaczął nabierać kolorów. Po paru minutach prawie całkowitej ciszy i napięcia w sali ocknął się.

- Co ten bot rzuca za świństwo? - Pierwsze jego słowa. Rozejrzał się po Wielkiej Sali. - Hmm? Co jest?

- Nooo, zjadłeś cukierka, który był cały w cemencie - powiedziałam i zaczęłam rozglądać się, czy nie wróciła już Jenny.


Nagle profesor Graves spadła z sufitu i zrobiła tyle hałasu, jakby zrucono na ziemię kilkanaście pustaków. Kilka nauczycielek pisnęło ze strachu, a uczennice wypchnęły chłopaków z ich domów na przód, żeby oni je bronili przed atakiem - jak sądziły - terrorystów.

- No to ja… - Zrobiła chlipającą minę. - Byłam zazdrosna o tego cukierka. Nie wiedziałam, że aż tak źle będzie jak zje takiego z betonu...


Później nastała chwila ciszy i wszyscy wybuchli śmiechem. Po chwili wyjaśnień każdy wrócił do swoich spraw. Jak to w Winsie…



 
 
 

Comments


bottom of page