Ukryta Opowieść
- Dyrekcja
- 27 gru 2015
- 7 minut(y) czytania

Świąteczne konkursy cieszyły się sporym zainteresowaniem ze strony uczniów, ale i nauczycieli. Jeden z nich, ten najbardziej wymagający, dotyczył ukrytej opowieści. Organizatorzy tylko zasugerowali pewien ciąg zdarzeń, który w samej historii musiał wystąpić. Jak jednak zinterpretowali to uczestnicy? I co takiego kryje się w głowach osób z Winsford? Zapraszamy do lektury.
Opowieść 1
Pewnego grudniowego poranka profesor Loera samotnie sunęła przez szkole błonia niosąc na swoich plecach 20 metrową choinkę, którą chciała umiejscowić w Wielkiej Sali. Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że jest tak silną kobietą, nabrał nawet podejrzeń, że spożywa jakieś eliksiry zwiększające siłę, a przecież całkiem niedawno zakazał ich używania na terenie szkolnym. Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w łazience Prefektów, gdzie Chaz i Juliet opracowywali nowy eliksir, który miał powodować przyrost masy mięśniowej, niestety dyrektor Boursier nakrył ich i zarekwirował cały asortyment, który przy sobie posiadali, nie wiedział natomiast, że sporą część ich specyfiku udało im się rozdać po uczniach. Skończyło się to jednak pomyślnie dla nas, ponieważ dyrektor miał dużo spraw na głowie i zapomniał nas ukarać. Gdy po południu chętni uczniowie, którzy pozostali w zamku na święta wstawili się w Wielkiej Sali aby pomóc w jej dekorowaniu. Każdy chciał dekorować okazałych rozmiarów drzewko i wtedy, choinka w Wielkiej Sali poruszyła się, następnie przybrała dziwny kształt i zaczęła gonić uczniów, którzy chcieli obrzucić ją złotymi i srebrnymi łańcuchami. Po dość długiej batalii okazało się, że to profesor Smith ukryta za nauczycielskim stołem i zajadająca się Szynką transmutowała drzewko aby nastraszyć uczniów, dopiero pocałunek, całkiem przypadkowy, złożony na jej ustach przez Fafika przerwał jej zaklęcie. Jeszcze przez następny tydzień wszyscy zrywali boki ze śmiechu, a profesor Smith otrzymała nauczkę.
Opowieść 2 W święta dzieją się najdziwniejsze historie. Potwierdzić chyba może to każdy. W tym roku wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w Wielkiej Sali. Jenny Graves siedziała sobie spokojnie przy stole gdy nagle wpadła tam dyrektor Lovegood z wielką Kulą śniegu. Rzuciła ją na profesorkę, a ta po chwili jakby przez dynamit wybuchła. W wtedy właśnie choinka w Wielkiej Sali się wywróciła na Reny'ego/ Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że jego Staśka może coś takiego zrobić. Dopiero pocałunek Alta ostudził jego emocje. Skończyło się to jednak pomyślnie dla wszystkich, bo choinka nabrała nowych barw.
Opowieść 3
Wszystko zaczęło się niespodziewanie od wybuchu w kuchni. Skrzaty przygotowywały potrawy wigilijne, kiedy jeden z nich zapomniał o wstawionym wcześniej indyku. Cała kuchnia zatrzęsła się, a z pieca wydobywał się czarny dym. I wtedy choinka w Wielkiej Sali przewróciła się, a wszystkie ozdoby potłukły. Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że skrzaty mogą tak narozrabiać. Był tak wściekły, że poprosił profesor Loere o interwencję w kuchni. Cały wieczór siedział nadąsany. Dopiero pocałunek Dyrektor Lovegood poprawił Mu humor, bo okazało się, ze pomyliła ona jedną z podrywanych uczennic z Trollem. Sytuacja pomimo niebezpieczeństwa wyglądała naprawdę komicznie. Kiedy Stacy ocknęła się z amoku, zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Skończyło się to jednak pomyślnie dla niej i pozostałych osób obecnych w Wielkiej Sali, ponieważ profesor Amandil szybko rozprawił się z 'nową sympatią' Stacy i wszyscy mogli wrócić do naprawy szkód wyrządzonych przez wybuch oraz dalszego świętowania.
Opowieść 4
Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu złej wiadomości która obwieszczała, że w tym roku w Winsford nie będzie śniegu na gwiazdkę. Wpływało to bardzo negatywnie na wszystkich uczniów, nauczycieli i pracowników którzy z dnia na dzień popadali w większy marazm i niechęć do świat. Jednak dyrekcja nie przestawała stroić zamku, tak by chociaż odrobinę dało się wyczuwać nadchodzące Boże Narodzenie. Wszystko było gotowe, sople lodu w oknach, dzwoneczki przy wszystkich obrazach, kolędnicy rozsiani po całym zamku no i choinki! Chluba i duma Winsford! Wszędzie ich było pełno, na każdym korytarzu, sali, dormitorium i oczywiście największa w Wielkiej Sali. Gdy wszyscy zebrali się razem na świątecznym przemówieniu dyrektora, i wtedy choinka w Wielkiej Sali, gdzie właśnie ta największa i najwyższa zajaśniała złotym blaskiem. Wszyscy się wpatrywali jak z niej zstępuje na dół mały, złotowłosy elf. Wszyscy bardzo się zdziwili, że przypomina to tak dobrze znany świąteczny cud! Gdy elf zaczął mówić w Wielkiej Sali była nieprzenikniona cisza:
- Zgromadzeni! Zwiastuję Wam radość wielką! Otóż, możecie mieć śnieg na Boże Narodzenie. Jedynym warunkiem jest to by profesor Boursier wyruszył ze mną poza granice zamku!
Gdy dyrektor Boursier usłyszał owe słowa nie spodziewał się nigdy, że może przywrócić wiarę w Boże Narodzenie ale co najważniejsze śnieg, na który tak bardzo wszyscy czekali! Słysząc tłum skandujący odpowiednio: Reny! Reny! Profesorze! Profesorze! nie miał innego wyboru jak tylko iść za elfem. Gdy tylko dotknął elfa znalazł się w scenerii, gdzie wkoło było pełno śniegu, kolorowych Grinchów, i jedna wieża na której znajdowała się Strażniczka Świątecznej Atmosfery. Zadaniem Renego było na reniferze pokonać wszystkich Grinchów aby dotrzeć do Strażniczki. Reny, pamiętając, że walczy o śnieg dla Winsford dołożył wszelkich starań i użył całej swojej mocy i śpiewając świąteczne kolędy i pastorałki, dosiadając swojego renifera pokonał po kolei każdego Grincha i dotarł do najwyższej komnaty w najwyższej wieży gdzie znajdowała się Strażniczka. Gdy Reny wdrapał się na górę myślał, że dostanie zaklęcie które spowoduje, że spadnie śnieg, tak bardzo wyczekiwany przez wszystkich. Strażniczka oznajmiła, że dopiero pocałunek w jej łokieć może odwrócić złą aurę! Reny lekko zdziwiony wykonał owe zadanie i właśnie w tym samym momencie powrócił do Winsford z dziubkiem na ustach. Jednak nikt na niego nie zwracał uwagi, gdyż za oknem padał najprawdziwszy, biały śnieg. Wszyscy porzucili pięknie wystrojony zamek, choinki, dzwoneczki i kolędników. Na błoniach zaczął się prawdziwy taniec radości, śnieg padał, ludzie byli szczęśliwi, czego chcieć więcej. Wszystko skończyło się jednak pomyślnie także dla samego dyrektora Boursiera, który nie tylko pocałował łokieć księżniczki ale i przywrócił radość wśród całej społeczności szkolnej, a przecież o to właśnie chodzi!
Opowieść 5
W wigilijny wieczór stała się rzecz niesłychana. Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w Wielkiej Sali. Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że w samą Wigilię, wszystkie choinki w jego szkole zgasną. Nie wiadomo, co się stało, ani czyja to sprawka. Na nic zdały się próby rzucania czarów przez Dyrektora - świece na choinkach nadal nie świeciły. Cała magia świąt zniknęła, ale mimo załamania, Reny pobiegł szybko do gabinetu profesora Amandila. "Może on coś poradzi" - pomyślał Dyrektor i po przekroczeniu progu pomieszczenia, spojrzał na nauczyciela i pospiesznie zaczął wyjaśniać nieszczęście. Alther szybko wstał zza biurka i udał się z Renym do Wielkiej Sali, by zbadać sytuację. Po paru nieudanych zaklęciach zmrużył oczy i zaczął się głębiej zastanawiać, lustrując wzrokiem szkolne choinki.
- Wiesz co? - zwrócił się do Dyrektora.
- Nom? - Reny spojrzał swoimi ślicznymi oczami na profesora
- Chyba wiem jak temu zaradzić. Te ozdoby choinkowe są zaczarowane tak, by świeciły tylko wtedy, gdy wokół panuje świąteczna atmosfera, pełna radości i miłości.
- No i co teraz? Wszyscy uczniowie wyjechali przecież do domów... - odpowiedział łamiącym się głosem Reny.
- Ale nie my. - Alther spojrzał w oczy Dyrektorowi i uśmiechnął się, poczym go mocno przytulił. Po chwili uścisku znów radośni i uśmiechnięci spojrzeli sobie w oczy i wtedy choinka w Wielkiej Sali zaczęła roztaczać coraz silniejszy blask. Nadal były to jednak nieliczne świece.. Dyrektor spojrzał na nie i uśmiechnął się, po czym mocniej przytulił nauczyciela, a ten po chwili wahania, pocałował go. Wyrażali w ten sposób swoją miłość przez jakiś czas, zamykając oczy. I dopiero pocałunek spowodował, że wszystkie światła na świątecznych drzewkach zapłonęły, a gwiazdy na ich szczycie zaczęły odbijać światło na całe pomieszczenie. Nauczyciele oderwali swoje usta od siebie, lecz nadal przytuleni wpatrywali się w choinki. Świąteczna atmosfera została uratowana i mimo zagrożenia skończyło się to jednak pomyślnie dla wszystkich. Szczęśliwi Alther i Reny oddalili się ramię w ramię w stronę gabinetów.
Opowieść 6
Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w pokoju wspólnym puchonów. No to było coś dziwnego, że u nich się coś działo. Spanikowana dyrekcja przybiegła do nich i wtedy, choinka w Wielkiej Sali sie przewróciła Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że jeden wybuch u puchonów może odwrócić uwagę wszystkich Dopiero pocałunek Stacy i Chaza odmienił wszystkim nastoje Skończyło się to jednak pomyślnie dla puchonów bo zaczęła się tu impreza.
Opowieść 7
Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że w święta to może się coś stać... Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w Wielkiej Sali, gdzie siedziała cała społeczność szkoły. Wszyscy sobie siedzieli przy stołach i rozmawiali o planach na święta. A to właśnie najlepszy moment na coś dziwnego. Trask zakradł się do świątecznego drzewka i wtedy,
choinka w Wielkiej Sali przewróciła mu się na głowę. Dopiero pocałunek Renygryfa w jego... twarz... go obudził. Skończyło się to jednak pomyślnie dla chłopaka, bo miał nadzwyczajnie bliski kontakt ze stworzeniem.
Opowieść 8
Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w dormitorium Gryfonów który spowodowała opiekunka tego szanownego domu. Jenny kolejny raz próbowała uwarzyć eliksir zwiększający inteligencje niestety bez pozytywnych efektów. Wybuch był tak wielki, że zatrzęsły się mury zamku i wtedy, choinka w Wielkiej Sali przewróciła się na pannę Jelly która akurat dziwnym trafem pod nią stała i wieszała pierniczka na najniższej gałęzi. Rozległ się krzyk, wtedy pojawiła się Alaska która jedną ręką uniosła choinkę, a drugą wyciągnęła Kelly spod drzewa. Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że panna White ma aż tyle siły. Kelly cała się trzęsła i dopiero pocałunek który złożyła na lukrze piernika którego zamierzała zawiesić zdołał ją uspokoić. Wróciła jednak czym prędzej do dormitorium. Skończyło się to jednak pomyślnie dla Jenny która gdy zobaczyła i wysłuchała historii panny Jelly przez przypadek wrzuciła jej pierniczka do kociołka i ukończyła swój eliksir.
Opowieść 9
Byłby jeżeli można tak to ująć kolejny spokojny, niczym nie wyróżniający się od poprzednich dzień. Minął on jak zwykle bez większych problemów. Rano wstałam, uszykowałam się i wyszłam na lekcje. Tego popołudnia kilka z nich było odwołanych więc wróciłam wcześniej. Gdy wybiła godzina 15 wyruszyłam do jadalni na obiad, jak to miałam w zwyczaju. Wydawało się, że niczym nie wyróżni się z kalendarza. Był to jednak błędny pogląd na tę sytuację. Wszystko zaczęło się od niespodziewanego wybuchu w szkolnych lochach. Słysząc co się działo nauczyciele wysłali wszystkich uczniów do swoich dormitoriów, a sami zbiegli zobaczyć co się stało. Nikt jeszcze nie zdążył wyjść z żadnego pomieszczenia, gdy nagle dyrektor postanowił, że pozostawienie nas samych jest zbyt niebezpieczne i podczas gdy nauczyciele idą sprawdzić co dzieje się w lochach, wszyscy uczniowie mają przyjść do Wielkiej Sali, gdzie sam będzie sprawował nad nami opiekę. Siedzieliśmy czekając na jakiekolwiek informacje i wtedy choinka w Wielkiej Sali się przewróciła, a w tym samym czasie przez drzwi wleciał malutki (no może nie aż tak bo ledwo się zmieścił). Dyrektor Boursier nigdy nie spodziewał się, że taka sytuacja mogłaby mieć miejsce. Wszyscy od razu cofnęli się do tyłu. Spodziewaliśmy się jakieś reakcji ze strony dyrektora lecz on na widok stworzenia zemdlał. W tej samej chwili jednak do sali wbiegli inni profesorowie i poskromili smoka, a następnie oddali w dobre ręce emerytowanego człowieka, który gdy był młodszy zajmował się nimi, miał on zaopiekować się nim aż do momentu wysłania go tam skąd przybył. Jednak profesor nadal nie wykazywał zbyt wielu oznak życia. Nie działały na niego żadne zaklęcia leczące. Dopiero niespodziewany pocałunek profesor Smith obudził naszą winsfordową śpiącą królewnę. Cała przygoda skończyła się jednak pomyślnie dla wszystkich i nikt nie zyskał poważniejszych obrażeń, jednak cały czas sprawa przebudzenia profesora pozostaje oraz relacji dyrektorów niewyjaśnioną tajemnicą.
Kommentarer