top of page
Szukaj

Zygmunta Głośnika przygody ze Zwierzętami: Pufki

  • Zygmunt Głośnik
  • 26 lut 2016
  • 3 minut(y) czytania


Każdy od dziecka marzył o odkryciu czegoś wielkiego, zostania wreszcie kimś! Chociaż wtedy nie mogliśmy spełnić naszych najskrytszych żądz, nic nie stoi nam na przeszkodzie, abyśmy nie mogli już jako uczniowie dokonać niezapomnianych rzeczy! Przełożyłem torbę przez ramię, założyłem słomianą czapeczkę i pełen energii ruszyłem w nieznane!

Cóż, trzeba przyznać, że zostało mi wiele z dziecka, bo wyprawa aż taka niebe... co ja za głupoty plotę, to nie o tej podróży miałem opowiadać! Historia, którą tutaj opowiem potrafi zmrozić krew w żyłach. Doszło w niej do walki mężnego Ziemniaka ze stworem, który nie zna litości. Atakuje wtedy, kiedy się najmniej tego spodziewasz! Podchodzi w nocy, wysysa Twoje wnętrzności, a potem ze swym futrem kryje się w tumanach brudu spod szafy... tym potworem jest PUFEK AFRYKAŃSKI!

O tak, niech nazwa Was nie zmyli. To znaczy... pochodzi on co prawda z Afryki, ale jak na pufka przystało, jest on bardzo agresywny. Prawdopodobnie użyto na nim klasyfikacji niemieckiego ministerstwa magii, bo przyznano mu tylko dwa iksy! Mimo tego podjąłem się zadania zaobserwowania, a nawet złapania go. Swoją podróż rozpocząłem z samego rana od pożywnego śniadanka! Warto zaznaczyć, że posiłki serwowane przez samą panią opiekun są wyjątkowe! Już o świcie wychodzi ona na poszukiwania do kuchni i kradnie wszystko to co skrzaty przygotowały dla innych domów. To znaczy, my sobie tylko tak żartujemy, bo ponoć one jej bardzo chętnie to oddają! Ciekawe dlaczego przeważnie patrzą się na nas spode łba... Może są złe, że za mało nam gotują? Z całą pewnością!

W końcu przyszedł czas na lekcje Opieki nad Magicznymi Stworzeniami, gdzie miałem stać się mężczyzną. Tematem lekcji były Pufki! Te małe, wredne stworzonka chcące dobrać się do Twojego nosa i wszystko z niego wyczyścić. Nie tylko jest Ci potem wstyd, że dałeś się podejść "tak nieszkodliwym urwiskom", ale dodatkowo czujesz, że straciłeś prawdziwą cząstkę siebie. Oj, nie był to łatwy orzech do zgryzienia! Musiałem zająć się sekcją afrykańską, która jest znana ze swojej hałaśliwości i agresywności. Jak tylko zauważą człowieka, biegną do niego próbując się wtulić w jego ciało. Ich słodycz potrafi człowieka wręcz zabić! TO NIE ŻART!

Poszedłem za jedną z górek, przy których znajdowała się niewielka piaskownica i lekko wychyliłem głowę ponad wzgórze, na którym się znajdowałem. No, może nie do końca było to wzgórze, ani nawet górka… w sumie to było po prostu zwykłe podłoże. Niemniej jednak piaskownica, którą obserwowałem do najmniejszych nie należała, prawie największa na naszym magicznym osiedlu! Ukradkiem wyjąłem lornetkę z torby i jak prawdziwy podróżnik obserwowałem pufka. Niestety, podglądanie jego było bardzo męczącym zajęciem i już po chwili słodko usnąłem!

Obudziło mnie smyranie w ucho. Już myślałem, że to moja ulubiona nauczycielka numerologii mnie budzi. Jest ona bardzo przemiłą osobą, ale często sobie zasypiam na jej lekcjach. To pewnie spowodowane jest położeniem Księżyca na niebie… zdecydowanie! Chociaż nie powiem, numerologia jest niezwykle ciekawym zajęciem! No wracając, wracając, bo zaraz będę takim pudelkiem (on też jest moim celem!), prof. Graves zawsze budziła mnie smyraniem piórka w małżowinę uszną. Już się lekko uśmiechnąłem na myśl, że się zaraz pouczę o wibracjach, a tutaj co? A PUFEK! PUFEK, który już dawno wyjadł mi zawartość nosa i rzucił się na moje uszy!

Dałem mu popalić, chociaż wymagało to ode mnie nie lada odwagi! Stosując tajemne chwyty poznane od swojej znajomej Reedsówny, wyjąłem szybko szczotkę zza kieszeni spodni i z całych sił zacząłem szorować mu jego szarobure futerko! Oj musiało go to bardzo boleć, bo aż się krzywił! Profesor mówił, że to ponoć ze szczęścia, ale pewnie po prostu chciał przekazać mi, że za mało go dręczę! Wrzuciłem go prosto do wody, taaaak, uwielbiam być taki zły! Już myślałem, że się utopi, a tutaj tylko z niej wyskoczył i oblał mnie całą wodą, którą na sobie miał. CO ZA WREDNA ŚWINIA Z TEGO PUFKA! Musiałem mu pokazać kto tutaj rządzi! Z impetem wszedłem do jego maleńkiej zagrody jaką była piaskownica i usiadłem w jej rogu. Resztę lekcji spędziłem odwrócony do niego plecami. Jak foch, to foch! Przynajmniej wiedział, gdzie raki zimują.


Pierwsza przygoda była ekscytująca, chociaż było trudno i mój przeciwnik się nie dawał, a nawet kontratakował, to koniec końców zdołałem wtargnąć w jego terytorium i je całkowicie zająć. Uff, nie wiem czy będę miał siłę na kolejną lekcję z magicznymi stworzeniami…


 
 
 

Comments


bottom of page