top of page
Szukaj

Kartka z pamiętnika: 29 Lutego

  • Maggy Grencher
  • 1 mar 2016
  • 2 minut(y) czytania


Siedziałam pod drzewem niedaleko błoni. Znów niemogąc odnaleźć weny na chociaż krótką notatkę, wertowałam kartki w prawie pustym dzienniku. Odkąd dostałam się do magicznej szkoły moje życie obrało kąt 360 stopni. A jakieś wredne zakamarki mojego mózgu (dokładnie lewej półkuli, odpowiadającej za kreatywność, ale to nie o tym piszę) nie pozwalały mi na ani jedno słowo. Wpatrując się w wielki zamek, którym był Winsford wpadł mi pomysł. -Może porysuję? -pomyślałam. Po czym zaczęłam szperać w mojej torbie w poszukiwaniu ołówka. Na szczęście nie był głęboko i od razu udało mi się go zlokalizować. Otworzyłam dziennik na pierwszej lepszej stronie i już pierwsze kreski znajdowały się na papierze. Szło mi nieźle. Nieukrywajac, że nie byłam w tym najgorsza na kartce ukazała się pierwsza wieża. Nagle ze skupienia wyrwał mnie lekki szelest dochodzący z Zakazanego Lasu. Podeszłam trochę bliżej, ale nic nie zauważyłam. -Na pewno ci się przesłyszało, spokojnie.- zabrzmiał głos w mojej głowie. Stwierdziłam, że zrobiło się trochę chłodno i wróciłam do zamku. Idąc korytarzem widziałam uczniów, którzy zawzięcie o czymś dyskutowali. Pewnie o Nocy Duchów. Moje myśli powędrowały ku wydarzeniu minionej nocy. Przygotowania zaczęły się pełną parą. Nad wyglądem sali czuwali nauczyciele. Musiała zachwycać jeszcze bardziej od zeszłorocznego wystroju. Uczniowie nie zostawali w tyle. Niektórzy biegali od dormitorium do dormitorium w poszukiwaniu detali do swojego kostiumu, których zapomnieli kupić. Każdemu zależało by to jego strój był najbardziej oryginalny, ale i dobrze wykonany. Oczywiście z powodu ogłoszonego przez dyrekcję plebiscytu na najlepsze przebranie w każdej kategorii. Ja byłam spokojna, wcześniej wszystko zaplanowałam. Dochodziła godzina 19. Wszyscy zaczęli się schodzić do Wielkiej Sali. Prawie każdy oniemiał z wrażenia. - No,no. Spisali się. -mówili ci, którym zdolność mówienia powróciła. Lampiony wiszące w powietrzu, ciemne zasłony z małymi złotymi gwiazdkami, konfetti,coś co miało przypominać duchy i zjawy (chociaż prawdziwych nie brakowało)....no i te stoły! Wypełnione aż po brzegi różnymi smakołykami. Odciągnąć od gapienia się na to wszystko mógł nikt inny jak tylko.. Irytek. Zawzięcie próbował rozmawiać z jednym ze sztucznych duchów. Mówił i mówił po czym gorączkował się, że ów "duch" go ignoruje. Po chwili dyr. Tinney rozpoczęła uroczystość. Przedstawiła tegorocznych prefektów domów. Zaraz po wstępie przeszła szybko do zabaw (w których jak zwykle mogliśmy zdobyć punkty). Kilka godzin później ogłosiła, że niestety to już koniec. Wszyscy wrócili do swoich dormitoriów. Nagle z rozmyślań i wspomnień wyrwał mnie głos w szkolnym radiowęźle. - Za kilka minut zaczyna się lekcja antycznych run z mentorem. Zapraszamy uczniów do pracowni nr 3. - po czym ucichł. Wolnym tempem udałam się do klasy.


 
 
 

Comments


bottom of page